sobota, 28 września 2013

Metallica: Through the Never (2013) - Recenzja

Bardzo ciekawa wiadomość obiegła jakiś czas temu świat. Zespół Metallica tworzy film, który trafi do kin! Była to wiadomość bardzo kontrowersyjna, gdyż jakoś nikt nie wierzył że produkcja taka może być ciekawa oraz potrafiłaby przyciągnąć ludzi do kina. Ponieważ wczoraj premierę miała ta produkcja w Polsce postanowiłem ją sprawdzić i poszedłem do kina.
Wiem, że na moim blogu przeważają artykuły o tematyce poświęconej muzyce, ale jako wieloletni fan Metallicy nie mogłem przejść obok takiej produkcji obojętnie. Twórcy określali film jako połączenie zwykłego koncertu Metallicy z elementami fabuły. Opowiedziana historia miała skupiać się wokół pewnego młodego chlopaka, który dostał zlecenie przywiezienia na koncert pewnej bardzo ważnej przesyłki. Innymi słowem banalna fabuła przeplatająca granie kolejnych utworów najsłynniejszej grupy metalowej świata.

Brzmi słabo i nieciekawie, prawda? Nic bardziej mylnego! Wchodząc na sale kinową byłem pewien że z powodu prapremiery wszystkie miejsca będą zajęte, tymczasem zostałem totalnie zaskoczony, gdyż na sali zgromadzona była jedynie mała ośmio-osobowa grupka totalnych metalowych "frików" . Powoli zacząłem żałować wydania 23zł za bilet studencki. Nie chcę streszczać całego filmu, gdyż popsułoby to zabawę wielu osobom, którzy chcieliby obejrzeć kiedyś tę produkcje. Film jest świetny i każdy fan Metallicy musi koniecznie go obejrzeć. Tak możnaby najszybciej podsumować całość.
 Ale nie byłbym sobą gdybym nie opisał go choć troszeczkę. Wszystko zaczyna się od poznania osobliwego chłopaka o przezwisku Trip, pracującego jako kurier, który podczas koncertu Metallicy dostaje nietypowe zlecenie odebrania ultra ważnej przesyłki ( jego rolę zagrał znany z Kronik aktor Dane Dehaan ).  Wysłany na dziwnie wyludniałe, niemalże postapokaliptyczne miasto kurier musi stawić czoło wielu paranormalnym zjawiskom jak chociażby hordzie wygłodniałych kiboli, czy też uzbrojonemu w wielki młot rycerzowi ciemności. Cała historia jest jedynie świetnie dopasowanymi przerywnikami, które są wypełnieniem do granych utworów na najlepszym na świecie koncercie Metallice.
 I tym samym doszliśmy do najważniejszego czyli samego koncertu, który dzięki zastosowaniu technologii 3D wygląda wręcz oszałamiająco! Liczne lasery, efekty dźwiękowe i graficzne sprawiają, że mamy wrażenia jakbyśmy byli piątym członkiem zespołu. Immersji jakiej udało się stworzyć projektantom graficznym nie da się opisać słowami. To jest ZAJEBISTE! Podczas oglądania widz czuje się jak gdyby naprawdę był tam. Doskonale widać że podczas nagrań do tego filmu cały zespół dał dosłownie 100% z siebie aby film wyglądał realistycznie. Utwory które w danej chwili są grane na scenie są idealnym odzwierciedleniem tego czego uświadcza główny bohater ( "fuel" podczas jazdy furgonetką oraz "Master of Puppere" w finałowej walce z mrocznym rycerzem są najlepszym potwierdzeniem na to ).
Całość trwa okolo 1,5 godziny. Po obejrzeniu tego niezwykłego i chyba jedynego w swoim rodzaju spektaklu na ustach rysował mi się wielki uśmiech, o taki :D. Nie żałowałem wydanej na to kasy, bo wiedziałem że za 23 zł nie obejrzałem koncertu, tylko dosłownie wziąłem w nich udział. Dla fanów zespołu to taki Must Watch, a dla całej reszty godny obejrzenia film. Może film ma lichutką fabułę, niczym zbytnio nie zaskakuje, ale właśnie dla takich filmów warto żyć.
P.S. Niektórzy mogą odnieść wrażenie że to jedynie półtoragodzinny teledysk, ale dla mnie to było coś więcej.
P.S.2 Oceny temu filmowi nie wystawię, gdyż trudno byłoby oceniać go w jakichkolwiek kategoriach.